Czarno to widzę.
Mimo wczorajszych dobrych chęci, nie udało mi się postarzać…
Beznadziejnie.
Sterty niewypranych ciuchów, które pobrudziły się na skutek nieuważnego jedzenia potraw, czy też w chwili malowania obrazów…Wszystko to leżało na jednym z foteli.
Nie miała ani czasu, ani ochoty na pranie tych brudów. Myślę: „niech się dzieje, co chce”. Nawet mogę odwołać wizytę moich znajomych u mnie na chacie. Trudno.
Nie uśmiechała się do mnie szczotka czy mop. Jednak od czego ma się niezastąpioną przyjaciółkę. Matylda przybyła z pomocą i w pół dnia wszystko ogarnęłyśmy. Może nie jest jakoś rewelacyjnie wysprzątane, ale i tak jest ok…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz