poniedziałek, 12 grudnia 2011

Porządki

Dziś wszystko szło swoim trybem…

Nie umiałam niczego kontrolować…

To kolejny upiorny dzień! Czuje się ta… jakby ktoś wypił moją energię. I już dawno nie pamiętam, abym czuła się tak przemęczona. Zajmowałam się jakimiś pierdołami nie związanymi nawet z moimi zainteresowaniami. Nie powiem, abym się jeszcze do tego świetnie bawiła, ale radziłam sobie z tym wszystkim całkiem sprawnie. Jestem zła na samą siebie, iż nawet nie widać efektów mojej ciężkiej pracy! Cały czas, który maiłam poświęcić na dodatkowe godziny malowania, przeznaczyłam na sprzątanie. Jak ja tego nienawidzę! I to jeszcze w poniedziałek.



Jestem się brudna od stóp do głów. Cała w kolorowych farbach, które się na mnie niechcący wylały i stworzyły jedną, wielką plamę.  Na domiar złego uświniłam się w kleju i bardzo, ale to bardzo posklejał mi część włosów. Nawet nie wiem, jak ja to domyję i czy uda mi się rozczesać czuprynę. Coś mi się wydaje, że bez wsparcia nie dam sobie rady!

Niestety, efekt końcowy porządków nie jest tak powalający jak oczekiwałam. Mój mały pokojowy warsztat, w którym maluję, nadal odznacza się artystycznym brudem. Ale to co! Ja, zupełnie nie mam już siły! Padam na twarz, ze zmęczenia. Mogłabym tak teraz leżeć i się nie podnosić. Zasnąć w stercie śmieci, farb i niedokończonych prac, które i tak prawdopodobnie nie ujrzą światła dziennego…

Zasypiam…    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz