środa, 4 października 2017

Zuza chyba czuła się trochę winna. Nikt nie powinien pozwolić mi zakochiwać się w kimkolwiek, to już z zasady brałam ludzi niepasujących do mnie, by uniknąć takiego incydentu, ale bywa. Miałam zapomnieć, że będziemy razem. Że cokolwiek będzie nas łączyć w niedalekiej przyszłości. Koleżanka zawsze miała rację. Uczucia są fatalne. Lubiłam jak Zuza sugerowała mi, że jestem przecież śliczna, więc to idealnie by puścić się z byle kim i zapomnieć. Nie chciałam tego, chociaż potrafiłam być ździrą na pełen etat w tych nienaturalnie wydętych ustach, pełnym makijażu, wyeksponowanych cyckach. Potrafiłam wyjść na miasto z flaszką by tylko upić się w bramie i słaniać na nogach jak tania panienka do towarzystwa. Nie byłam blacharą i nie robiłam nic dla kasy, chociaż nie powiem, że nie rozważałam takiej propozycji. Byłam przecież młoda, więc chciałam mieć swoje pięć minut na przyjemności i trochę szmalu na markowe łachy. Świat był taki popsuty, wyzbyty jakichkolwiek emocji, a tylko one przeszkadzały w ogarnianiu sobie lepszej fuchy. Regularne badania to podstawa i mimo obrzydzenia jakie można czuć do samej siebie ta gra jest warta świeczki. Czasami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz