wtorek, 3 stycznia 2012

Po przerwie

Ten dzień spędzałam w domu. Zupełnie samotnie, z dala od szaleństw dnia codziennego…

Gdzieś, w głębi mojej duszy, po woli zaczynało budzić się coś, czego kompletnie nie umiałam nazwać...

Siedziałam samotnie przed komputerem… To niecodzienne zjawisko w moim uporządkowanym grafiku. Komputer to ostania rzecz, o jakiej w ogóle mogłam pomyśleć… Dla mnie, było to tylko jeden ze zbędnych elementów układanki, idealnie pasujący do dwudziestego pierwszego wieku…

Jakoś tak głupio się poczułam, gdy nagle zobaczyłam żółtą kopertkę na GG. Wiedziałam, że to od NIEGO… Wrócił po dłuższej przerwie…  Jak nigdy, ucieszyłam się z tego, że zaskoczył mnie swoją obecnością.

I jak z nikim innym, z zaangażowaniem potrafiłam rozmawiać o najbardziej nieistotnych sprawach. Były to jedyne tematy, gdy mogliśmy bez skrępowania „mówić” bez przerwy. Takich, które nie wymagają ujawniania faktów z życia i szczegółów o sobie. To cudowne, że nie trzeba kogoś osobiście, by tak miło spędzić nudne późne popołudnia…

Jednak na jutro już mam plany. Muszę odebrać od Oskara nowy temat na kolejne obrazy, które pójdą na wystawę. On wytłumaczy mi co i jak i jak sobie to wszystko wyobraża oczami artysty - plastyka i świra w jednej osobie.

Będzie się działo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz