poniedziałek, 2 października 2017

Nie potrafiłam nic zjeść. Nawet jeśli to w małej porcji, a chwilę później rzygałam jak mały kot płacząc przy tym z bezsilności. Nie wiem czemu ja po raz kolejny sobie to robiłam. Może po prostu potrzebowałam kogoś do swoje tragedii? Nawet jeszcze nie pozbyłam się "tych" ciuchów, ale wrzuciłam je w karton na same dno szafy. Jedyny plus, że moja umowa o pracę wygasa, więc żadna siła nie zmusi mnie do wstawania z łóżka. Sama nie miałam ochoty katować się porankami, czy czymkolwiek nowym. Właściwie nie zamierzałam robić nic, jak przez ostatnie lata mojego paskudnego życia. Po przespaniu prawie całej niedzieli z udawaną grypą, miałam ochotę przespać każdy kolejny dzień jeśli tylko trochę alko dawało poczucie ukojenia. I znowu czekałam na wiosnę. 

1 komentarz:

  1. Dej spokoj z czekaniem. Czekanie to strata czasu. Zepnij tylek i do przodu i przestan sie mazac:))))))

    OdpowiedzUsuń