środa, 21 grudnia 2011

Wstrząs czekoladowy

Jestem nieprzytomna.

Nie mam siły zupełnie na nic.

Po południu, przyszła do mnie Zuza i jak nigdy, ucieszyłam się z jej wizyty… Znamy się już ogromny szmat czasu i jakiekolwiek dłuższe przebywanie w jej towarzyskie lekko mnie denerwowało. Zawsze uważałam ją na ofiarę losu, która do końca nie wie czego chce. Grała na taką słodką księżniczkę, nie tej bajki co trzeba. To właśnie było powodem, dla którego nie traktowałam jej całkiem serio. Imprezki bez Zuzy jednak nie miałyby żadnego sensu. Ona miała to coś, że aż głupio byłoby jej nie zaprosić… Wbrew temu co myślałam i mówiłam, to bardzo ją lubię. Darzę ją Xeniową, przyjacielską  przyjaźnią...

Te wczorajsze szaleństwo dało mi popalić. Zuza to większa wariatka, niż się spodziewałam. Te wszystkie ciuchy, dodatki… Ahh było naprawdę fajnie. Może to jakieś zaćmienie, magia przeświadczona, albo jeszcze coś zupełnie innego. Może to szok, z faktu kupienia sobie sukienki w której będę wyglądać naprawdę sexi. Sama nie wiem, co jest.

Leżałam chyba całe popołudnie przed telewizorem. To do mnie nie podobne, ale było przyjemnie. Popijałam gorączką czekoladę i ku mojemu zdziwieniu przez moje myśli przemokła myśl o NIM. Pierwszy raz chciałam wiedzieć  co robi ten obcy ktoś, komu piszę te morze słów. Czy czasem też „myśli” by pomyśleć o mnie. Czy też myśli o wszystkim innym, by tylko nie myśleć o mnie. Może to wcale nie tak. Może myśli w chwili, gdy widzi żółtą kopertę na GG i wtedy cicho klnie, że znowu od NIEGO czegoś chcę…

Mnie chyba myślenie nie wychodzi…

Z Zuzą było wszystko ok. Była miła, uprzejma i jak nigdy przygotowała mi budyń czekoladowy. U mnie czuła się jak u sobie, bo czasem coś razem gotowałyśmy. Czasem, albo tylko raz w życiu, od kiedy przeprowadziła się niedaleko mnie. Nie ważne. Ona, w przeciwieństwie do mnie nie przypaliła budyniu czekoladowego. Ale za to zawsze psuła wizerunek misia na budyniu, malowany sosem do lodów…

Chyba przeżywam teraz wstrząs czekoladowy. I to dzięki komu? Koleżance, która chciała mnie leczyć z mani na kakao.

Niezwykłe…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz