piątek, 25 listopada 2011

Bitwa na poduszki

Było wiele wieczorów w moim życiu, kiedy nie działo się nic.

Szczególnie wtedy, spędzałam czas przeglądając czasopisma czy też dzwoniłam do Matyldy pogadać o „wszystkim i o niczym”. Ale mniejsza o to!

Dzisiaj piątek, weekendu początek! No, to szkoda by się zmarnował! Robimy sobie babski wieczorek u mnie na chacie. Już mrozi się świeżo wyciśnięty sok  z pomarańczy. Dodatkowo zrobiłam galaretkę o smaku cytrynowym z bitą śmietaną i czekoladowymi pałeczkami. To będzie podana na przywitanie gości. Wiem, że skromnie, ale więcej kalorii – tych zbędnych – nie potrzebujemy…  Do przegryzienia będzie popcorn oraz litry dietetycznej coli w czasie, gdy będziemy oglądać film. I już!


Jestem z sobie dumna. Wystarczyło się rozejrzeć. Wszędzie różowe, fioletowe i zielone poduszki. Duże, małe i średnie. Puchate i te bardzo wygniecione. Wszystko śliczne i takie… dziewczęce. Może Matylda i Zuza nie lubią się aż tak bardzo by nazywały siebie przyjaciółkami, ale zapowiada się bezkonfliktowo.

Im wcześniej tym lepiej! To imprezy czas zacząć!

1 komentarz: