sobota, 29 października 2011

Wewnętrzny krzyk

Czy ktoś wie, jak to jest wstać o trzeciej nad ranem, zupełnie bez powodu?

Tak, nie wielu wie. W moim przypadku można to nazwać bólem po imprezowym, albo jak kto woli, takim kacem na niby.

Siedziałam samotnie na łóżku, gdy miasto jeszcze spało. Jednak ja już nie spałam. Nie śniłam o niczym. A teraz już tylko przemykam na jawie niczym cień.

Jest już po 8 rano, a ja jestem zupełnie nieprzytomna. Myślę… że już czasem tak po prostu nie chcę uczestniczyć w szaleństwie życia innych. Po raz pierwszy chcę pobyć sama ze sobą. Ja, moje myśli i mój wewnętrzny krzyk. W pełni zaakceptowany widok w lustrze i te 150 kalorii w 250 ml gorącej czekolady.

Dziś postanawiam: wykańczam telefon, nie loguję się na żadnych portalach społecznościowych, odpalam świeczkę relaksacyjną i zapominam o całym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz