poniedziałek, 26 grudnia 2011

Pusto

Jakoś tak pusto się zrobiło…


Święta minęły w niezwykłej harmonii, radości i poczuciu wewnętrznego spokoju. Nigdzie się nie spieszyłam (choć to nic nowego) i mogłam zupełnie, bez wyrzutów sumienia pozwolić sobie na kompletne lenistwo i nadmiar kalorii. Piłam gorącą czekoladę i zajadałam babeczki, które pozostały mi jeszcze z naszej sobotniej uczty. Były wyjątkowo świeże, pachnące czekoladą i bakaliami… Cudowne…

Nie mogłam się również powstrzymać, by nie spróbować wszystkich smaków ciasteczek, które podarowała mi Matylda jako prezent na Świata. Pierwszy raz próbowałam wszystkiego nie myśląc o kaloriach. Niezwykłe uczucie! Poza tym obżeraniem się, wylegiwałam się cały dzień na fotelu.  Godzinami tkwiłam przed  telewizorem,  nudząc się niemiłosiernie, zmieniając ciągle to nowy kanał w telewizji. Nudno… Cholernie nudno!

A tymczasem moje Potworki szaleją u krewnych. Matylda gdzieś tam minuty drogi stąd, nawet nie wiem dokładnie, kiedy ma zamiar wrócić. Oskar też wybył z rodzicami zostawiając mnie z misję do spełnienia, która polega na namalowaniu dla niego czegoś ładnego. Żartowniś! Nie mam na to czasu… A Zuza, jak to Zuza, ciągle pisała do mnie SMS-y, abym wreszcie odwiedziła ją w ten ostatni dzień Świąt. Nie ma mowy! Ja nigdzie nie idę. Nikt nie wyrwie mnie z cieplutkiego domku w taką paskudną pogodę na zewnątrz. A szczególnie ona. Jej to się nie uda! Nawet gdyby próbowała stosować wobec mnie szantaż, czy wpadłaby na szalony pomysł przekupienia mnie czymś słodkim. Nie, nie, nie… Zostaję w domu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz