piątek, 23 grudnia 2011

Choinka

Późnym popołudniem zebraliśmy się u mnie w celu ubrania pięknej, pachnącej zielonym lasem choinki.

Oskar wyczaił ją na jakimś targu i przywlókł ją właśnie do mnie. Najgorzej, jak zacznie gubić igły i totalnie się sypać, pozostawiając nieporządek w moim pokoju.  Sztuczna była by bardziej praktyczna, ale to obcowanie z naturą to niezwykłe uczucie. Ten zapach lasu, ten klimat. Coś niezwykłego.

Zuza załatwiła śliczne bombki z przeceny w różnorodnych kolorach.  Są naprawdę extra. Jestem z niej dumna, że się postarała dla wspólnego dobra. W ogóle to nie wiem, dlaczego się godzę, by ta świąteczna impreza odbywała się właśnie u mnie. Ale głosem większości, to właśnie u mnie jest najwięcej miejsca i tylko ja zgodzę się na prawdziwą choinkę. Starzy Oskara świętują trochę inaczej i dlatego on od razu został wykluczony. Wigilia u mnie. Cudownie!



Wszystkie ozdoby, światełka i łańcuch na choinkę, ku mojemu zdziwieniu wcale nie wyglądały tak kiczowo, jak się spodziewałam.  W niecałe dwie godziny uporaliśmy się z ubieraniem drzewka na Boże Narodzenie.

 Jestem zadowolona z siebie i Potworków. Odwaliliśmy kawał dobrej roboty! Jesteśmy najlepsi!

1 komentarz: