piątek, 10 listopada 2017

Kolejny facet udowodnił jak bardzo faceci potrafią być beznadziejni. Nasze zauroczenie sobą nie trwało długo, a każdy dzień uświadamiał nam jak bardzo do siebie nie pasujemy, mimo tego staraliśmy się utrzymywać tą relację bez przejmowania się różnicami. Zabrakło dnia na świętowanie drugiego tygodnia znajomości, a to, że ja mogę mieć inne zdanie a on jebnął focha i zakończył znajomość nie jest moją winą. Pewność siebie zmalała mi znacznie, popłakałam się z bezsilności, lecz wcale nie mam ochoty walczyć o tą relację. Nie tego się spodziewałam po kimś, kto uważał, że za bardzo mu na mnie zaczęło zależeć mimo iż mnie nie zna, a na do dodatek dawno nic takiego i tak szybko nie poczuł do obcej osoby. Kupy się to nie trzymało, ale miałam wyjebane. Nie będę tolerować kogoś, dla kogo podział 60:40 w związku jest okey. Sam fakt, że kobieta musi mieć coś do powiedzenia, ale do mężczyzny należy ostatnie zdanie było chore. W czym ten złamas niby jest lepszy ode mnie? W czym ja jestem gorsza od niego? Nie wiem, ale nie mam ochoty się podporządkowywać. Tym razem też zrobił jak chciał. To jest jego podział, zrobić tak jak on chce mając w dupie zdanie drugiej osoby, nawet nie pytając czego ja potrzebuję. Dokonał wyboru. Wyjebał mnie ze znajomych, i zachował się jak pizda a nie facet, więc już wyjaśniło się dlaczego, taki przystojny, inteligenty i zabawny facet jest sam. Nie będę tolerować jego jazd po tygodniu znajomości, bo on jest zazdrosny o mojego kolegę. Chory człowiek, z którym najlepiej nie dyskutować na poważne tematy, bo się obrazi jak mała dziewczynka. Dziwiłam się sobie, po co mi to był. Widocznie po coś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz