wtorek, 24 marca 2015

Sen

Wstałam. Ja i moje dwie lewe nogi chciały poprowadzić mnie prosto do łazienki, ale wytoczyłam się na samą podłogę.
Miałam jeden z tych snów, który najchętniej kontynuowałabym od razu po przebudzeniu. Sen, który wspomina się nie raz i nie dwa, a chwilę po tym automatycznie wypiera się go z głowy, tak jakby to co wydarzyło się nad ranem, działo się naprawdę. Nie wiem czy to prawda, ale sny odkrywają nasze prawdziwe zamiary, emocje, pomagają podjąć decyzję. To właśnie nocą, informacje które gromadziliśmy w dzień, układa nam się w logiczny ciąg.
To podobno wiele ułatwia, lecz u mnie sporo komplikuje. Może to co tłumię w sobie, nie pozwala pójść mi dalej, a przecież małymi krokami nie pokona się przepaści. Tu są potrzebne zdecydowane i pewne kroki! Tak, tak, wiem coś o tym. Nawet Matylda poparłaby mnie w tym bełkocie, ale teraz jej tu nie ma i muszę zostać sama z tymi myślami. One dręczą mnie już od dłuższego czasu i nie są tak banalne jak niebanalne zerwanie znajomości, czy coś w tym stylu. To o wiele poważniejsze, i nie chciałabym aby byli jacyś poszkodowani z mojego powodu. Cóż... Jednak w tym przypadku, tchórze, mówię pas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz