wtorek, 27 marca 2012

Demon nudy

Czasem jest taki dzień w życiu człowieka, że nawet najgorszego świra, najbardziej kreatywną postać dopadnie totalna nuda…

I znów nie wiedziałam gdzie się podziać. Zrobiłabym coś, ale nie robiłam nic. To „NIC” przybrało takich wymiarów, że zaatakowało każdą komórkę żywego ciała. Nie ukrywam, że czułam wewnętrzną pustkę, rozwalającą mnie od środka na małe kawałeczki.

Wszystko mnie irytowało. I mogłabym zasnąć i właśnie w taki sposób przeczekać ten stan, ale złośliwość mojego organizmy, nie pozwalała na zmrużenie oka. Ta jednostajność, ciągle to samo otoczenie, ubytek bodźców tak silnych, że byłam jak nakręcony robot, powoduje że przymulam…

A co jeśli to wszystko powiązane jest z … jeszcze niewyleczonym przeziębieniami. Tak, tak wiem. Obiecywałam sobie, że będę zdrowa do minionego weekendu, a tu taka niespodzianka. Drugi tydzień z chrypką, katarem i stanem podgorączkowym. Jednak, jak twierdzi mój cudowny przyjaciel Oskar, moja chrypka jest na tyle sexowna, że mogłabym „chorować”” przez cały rok…


Jednak pomijając moją jakże niezwykła chrypkę, to pomarudzę jeszcze o nudzie. O tym okrutnym braku zainteresowania czymkolwiek, brakiem chęci malowania obrazów czy łażeniu po galerii handlowej. Zdaję sobie sprawę, że ten stan minie szybciej niż reklamy pomiędzy jedną, a drugą częścią filmu w telewizji. A teraz, jest najzwyczajniej w świecie nudno. I nawet napisałabym do NIEGO, lecz właśnie dziś, właśnie teraz …  mam mały problemik z komunikatorem GG.

A co gorsza, popadam w lekką frustrację… co niestety nie zabiło nudy…

Gdyby ktoś, znał cudowny sposób na uwolnienie mnie z sidła demona nudy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz