Wczorajszego
wieczoru, podczas niesamowitej rozmowy z NIM na komunikatorze GG, udało nam się
zatrzymać czas…
Od teraz
każda minuta bez NIEGO wydawała się być godziną, a godzina z NIM mijała niczym
minuta. Tak nagle wszystko zaczęło być niezwykłe i nawet nie dokuczał mi już ból
głowy…
Myślę, że
po woli popadam w jakąś miłą obsesję, która kwalifikuje się przymusową terapią
od - uzależniającą na nawet odwykiem. Każda komórka mojego – wcześniej martwego
i zimnego serca – po woli zaczyna się rozmrażać…
Czuję, że
to o czym dziś myślę, jest TYLKO skutkiem leku przeciwbólowego na migrenę. W
moim niepoukładanym, potworkowym świecie nie mam zakochania, miłości, obsesji…
Zawsze towarzyszy mi inna paleta uczuć, niż wśród innych śmiertelników…
Właśnie
teraz próbuję poukładać sobie wszystko w głowie. Przeprosić samą siebie za
nieposprzątany pokój, niepozmywane naczynia i rozwalone buty na nowej
wycieraczce. Ale to co! Te wszystkie sprawy śmiertelników nie są dla mnie!
Jestem
inna! Najbardziej polubiłam poniedziałkowe, zbyt wczesne pobudki, gdy wstaję by
sprawdzić czy przypadkiem ON nie napisałam czegoś pod moją nieobecność na GG…
Koniec
obsesji, bo zwariuję…
nawet nie wiem co napisać:)
OdpowiedzUsuńON - tajemniczy.:)
OdpowiedzUsuńFajny blog ;) Życie jest zbyt piękne,żeby się przejmować i zadręczać ;)) Także głowa do góry ;)
OdpowiedzUsuńwww.pepperosa.blogspot.com