Dzień spędzony z Potworkami w kawiarni…
Kolejne trudne tematy i przedziwne wnioski, które nasunęły mi się dopiero po opuszczeniu „miejsca zbrodni”. Czuję się zryta psychicznie „dzięki” Potworką, które zechciały udzielić tej pouczającej lekcji życia…
Gdyby tyko Zuza, wreszcie odkochała się w tym kelnerze… Przyznaję, miłość i szczęście innych przeszkadza wszystkim nieszczęśnikom….
zgadzam się z ostatnim stwierdzeniem.
OdpowiedzUsuńjak zawsze trafiasz w samo sedno sprawy =)
OdpowiedzUsuńi jak widze kolejny dzień w kawiarni:) jak jacyś pisarze z początku XX wieku :D
kto wie co z Ciebie wyrosnie :p
Też dość często chodzę do kawiarni :)
OdpowiedzUsuńOstatnim stwierdzeniem trafiłaś w mój czuły punkt ^^
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem, niestety, no ale cóż, bywaa..
Świetny blog, obserwuje i liczę na rewanż :*