Wróciłam z potwornego miasta strachu, rezygnując tętniącego życia aż do białych poranków i klubów w których alkohol i nagość leje się strumieniami…
Jestem zmęczona, jak nigdy wcześniej i mam ochotę położyć się na podłodze, przy kaloryferze i kuląc się niczym pies, zasnąć… Mam marzenie, by nikt mnie nie budził, by nocą przez okno mojego pokoju, nie zaglądał księżyc, a słońce nie wstało zbyt wcześnie budząc z najlepszego snu!
I tuląc się do ciepłego kocyku, chciałabym przypominać sobie najlepsze chwile z dzieciństwa, gdy chorując zwracałam na sobie największą uwagę otoczenia. Cóż… grałam na bezbronną i byłam ofiarą. Nie da się ukryć, że już wtedy źle znosiłam jakiekolwiek przeziębienie. Jednak te czasy dawno minęły. Teraz tuląc się do koca, myślę o tym, co ON mi powiedział. O każdym słowie, które przeczytałam na komunikatorze GG.
I myślę, że gdzieś przeoczyłam moment, gdy ja i ON, staliśmy się kimś więcej niż tylko jakimiś przypadkowymi ludźmi spotykającymi się na GG. Przecieramy szlaki, które były tematem tabu. I jakoś głupio, że po prostu go lubię, choć ON pewnie nawet o tym nie wie!
Koniec, bo się rozmarzę! Teraz czuję… Czuję się niezwykle słabo, jakby każda moja cząstka ciała obumierała. I nie mam już sił. Musze się położyć, zregenerować, totalnie naprawić.
Idę, znikam!
Kolorowych snów..:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiamm..;*
podoba mi się sposób w jaki piszesz! ;)
OdpowiedzUsuńbędę tu zaglądać jak najczęściej!