Powrót z wielkiego miasta był dla mnie niesamowitym wyzwaniem…
Mimo dość później pory, można było utkwić w korkach… Totalna masakra! A na domiar złego miałam wrażenie, że wszyscy spieszyli na późne zakupy czy gdzieś tam… Wszyscy, tylko nie ja…
Ja - biedactwo, musiałam wracać do domu, po dniu spędzonym w galerii Oskara…
Wiem... Wcale nie musiałam go kontrolować, ale jakoś tak samo wyszło. Nagle poczuwałam się w obowiązku zobaczenia, jak tam cudowne obrazy na kolejną wielką wystawę. Miał szczęście! Wszystko, o co mogłam go opieprzyć , było dopracowane na tip top... I tylko brakuje moich fantastycznych prac do jego kolekcji…
W powietrzu już dało się wyczuć zapach mojego zwycięstwa. Konkurencji prawie brak. No, przecież nie mówię o tych marniutkich obrazach, które nie mają szansy na uznanie… A moje prace oddam na sam koniec. Oskar ładnie do zorganizuje i na pierwszej lepszej gali powinnam zostać uznana… Choć tak troszeczkę…
A więc wróciłam... Jestem zdenerwowana! Tłukłam się między ludźmi, by dotrzeć jakoś wcześniej do skromnego mieszkania…
Jest mi cholernie zimno i cała się trzęsę. Jestem tak zmarznięta, niczym kurczak z zamrażalki i najchętniej wypiłabym coś na rozgrzanie… Coś co ukoiłoby mój zryty stan psychiczny po męczącym dniu…
Chcę zostać sama…
wow nie zle dobrze ze wytrzymałas ale napewno bylo warto
OdpowiedzUsuńNo kurcze naprawde zgodze sie z komentarzem u gory,mialas duzo sily zeby to wszystko wytrzymac.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrawda Niucha Jan to wielkie wyzwanie .
OdpowiedzUsuń