czwartek, 19 października 2017

Oboje potrzebowaliśmy trochę czułości. Chociaż Henry nie pytał nigdy o to jak się czuję, czy coś mnie boli ani jak mi się spało. Był zwyklakiem z tymi swoimi manierami. Miał te swoje marzenia o domu, rodzinie, czy nawet ślubie, bo otworzył się ze mną dopiero na komunikacie, ale na żywo peszyłam go mocno. Strasznie się podniecał na mój widok, ale potrzebował innych impulsów, by być szczery w rozmowie bez nerwowego zerkania gdzieś przed siebie lub na boki, byle by nie patrzeć na mnie. Miałam teraz dużo czasu, na bezrobociu robi się rożne głupie rzeczy, ale on nie sprawiał, że czułam się swobodnie, ale tylko we własnym towarzystwie a nie blisko niego. Kawiarnia ze spokojną oprawą muzyczną i dobrym ciachem, to było to, by konwersować o swoich fetyszach, chociaż wyobraźni nie miał za grosz. Bywałam zawiedziona, rozczarowana, a po powrocie wzięłam długą kąpiel. Robiłam coś na silę, ale i szczerze się jarając momentami gdy widziałam jak bardzo potrafi być speszony moim towarzystwem. Nie pozwalałam sobie na zbyt dużo, praktycznie na nic, a widziałam jak bardzo doprowadza go to do szału, bo był napalony jak młody lis. Byłam w jego typie. Fizycznie i intelektualnie imponowałam mu. Mała skrzywdzona dziewczynka przez wszystkich facetów. Chciał się zaopiekować i dać mi wszystko co najlepsze, a ja potrafiłam wyrazić niezadowolenie po tym jak bardzo na siłę chciał mnie uszczęśliwiać, nie znając mnie praktycznie wcale. Ochłonęłam. Zrzuciłam ciuszki i leżałam goła pupcią na zimnej podłodze. Musiałam to przemyśleć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz