poniedziałek, 20 lutego 2017

Pieseły za płoteły

Uwielbiałam, gdy nic się nie działo. Zajadałam muffiny, popijałam bezkofeinową kawą. Cóż. Może to dziwne, że miałam ochotę wyjść do ludzi, odnowić kontakty. Pierwsze pieseły za płoty, więc zagadanie do Zuzy po tym jak nasz kontakt nagle się urwał, było chyba krokiem w dobrą stronę. Jakoś przyszło to naturalnie, że nawet nie dyskutowałyśmy co tam u nas w życiu się zmieniło, ale praktycznie na starcie z obu stron wniknęła chęć spotkania. Kawa, papierosy, dobry alkohol. Znów zacznę robić wypady gdziekolwiek przed siebie. Ubrana w kabaretki i tanie wysokie kozaki, z tymi farbowanymi włosami przypominającymi małą ździrę czekam tylko jak zawojuję świat. Nie ma szans, by tej wiosny zmarnować czas na jakieś zamartwianie się nad błachymi sprawami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz