wtorek, 8 listopada 2016

Ziołowa herbata

Herbata ze sznureczkiem. Rozmowa bez chemii, a nawet śmiem twierdzić, że więcej znajdę jej w warzywach z marketu, ale za to gadka z nicią porozumienia. Dobrze było. Beka po całości. Pan kucharzy, który uczył mnie brokuła na smalcu robić, to jakiś schizol. Żeby to jakieś urocze było, ale nie. Głupie, brzydkie, tępe. Zupełnie niepasujące do mnie. I jak ja mam się zabawiać w boga i robić, coś na swoje podobieństwo, gdy odpycha mnie głupota. Nie jestem sama jakaś mód malina, ale miałam zawsze słabość do inteligencji przejawiającej się na każdej płaszczyźnie życia. Rzuciłam w cholerę rozmowę, wyszłam z migreną, wymiotami i bóg wie czym, bo wie, że spowiadam się mu czasem, a on spoko gość słucha i chyba zasypia. Jak każdy mój rozmówca. To takie smutne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz