poniedziałek, 14 listopada 2016

Wiadomości

Tysiące wiadomości, a magia internetu już nie działała. Przystojni, wygadani, wykształceni. Ale mnie to wpieniało jacy oni byli jednowymiarowi, że aż szybko kończyłam, uciekałam, rzucałam chamskim tekstem. Czasem trafiał się rodzynek, z którym po chwili rozmawiałam jakbyśmy się znali co co najmniej pół roku (albo równie krótko ale za to bardzo intensywnie) o marzeniach, fantazmatach, przyjemnościach na pełnej kulturze ze szczyptą tajemniczości. Tak, kochałam się w tego typu draniach i tym bardziej chciałam go uwieść oraz porzucić jak ogryzek po jabłku. Nawet nie wiem dlaczego, ale żyłam chwilą i liczyło się tu i teraz, nie patrząc na konsekwencje decyzji. Miałam to gdzieś, zupełnie nie przejmowałam się gdy najdroższy Pan D. był blisko mnie, a mieliśmy plan jak zawojować świat nie kończąc w klubie 27. Najlepsze znajomości to te gdy masz wywalone jak one się potoczą, bez nastawiania się co możesz dostać i co dać za to oraz kalkulowania kto dał od siebie więcej. Best friend wiedział o moich "śmieszkach z płci męskiej", kiedy to od pół roku na potrzeby zbierania materiału oboje robiliśmy głupoty na różnych portalach. Wymiany informacji między nami zawsze kończyły się owocowym wieczorem a nawet nocą, pełnymi wybuchów śmiechu, których nikt mi nie mógł zapewnić w takiej intensywności. Nie wymieniłabym dobrego kumpla, na jakiegoś niepewnego chłopaka, który zostawi mnie, albo ja jego po tym jak nie poczuje przy nim motyli jak pięknego wiosennego dnia. Umowa przy wódce, że jak będziemy singlami jeszcze  przez dziesięć lat, to chajtniemy się bez pierwszego spotkania była naprawdę przeuroczą opcją. Chociaż nie pociągał mnie w żaden sposób, to mieliśmy ubaw przeklinając jak starzy szewcy, komentując głośno bezsens życia, gdybając i snując marzenia o międzynarodowej sławie, o której zawsze marzyłam będąc jeszcze małym dzieckiem. Nie umierać zapomnianą, przeminąć zapomnianą. Nocne próby, zarywane godziny, by zapracować na to i być powodem bywania w dużych, znaczących miejscach. Nigdy nie dał mi odczuć zazdrości doradzając jak zagrać do faceta, wy wbić mu nóż i wyprać mózg, nie brudząc sobie przy tym rąk. Nie rozumiał jak mogłam nie odpisywać temu typowi, chcieć go wyrzucić jak jeszcze wczoraj relacjonowałam mu, że to jest to, bo ja to wiem i koniec, chociaż dopiero co znamy się kilka godzin z głupich rozmów, gdzie pod pływem chwili wprawiał mnie w najlepszy dotąd nastrój. Obudziłam się i znów chciałam zaczynać wszystko od początku, z kimś nowym, nieznanym, może doskonalszym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz