środa, 23 listopada 2016

Kopczaj lalaj

Po trzech dniach rzygania dochodziłam do siebie. Wszystko ze stresu. Takie to było intensywne życie, że aż z Panem D. odliczaliśmy do emerytury dni, miesiące, lata. Znów zasypiałam późnymi nocami, nasłuchując odjeżdżających pociągów i odpływałam myślami w ciepłe dni, letnie powietrze, beztroskę. Wyżarte całe opakowanie Apapu, flaszka babuni i tyle. Niepoprawne przemykanie między dniami, burdel w głowie, jeden wielkie chlew. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz