niedziela, 21 sierpnia 2016

Stare okno, nowy widok

Nie trzeba głośno krzyczeć, aby wyrazić swoje zdanie... Pomyślałam sobie będąc jeszcze dzieckiem. Introwertyczka, ale niekoniecznie z wyboru. Taka zawsze byłam. Inaczej nie potrafię. Spowolniona we wszystkim, jakaś myślicielka z naturą której nie potrafiłam czasem zrozumieć. Fobia społeczna jak nic zakodowana była we mnie już od zarodka. I nawet w taki szaro bury dzień jak dziś zyskuję energię przebywając sama ze sobą. Chyba polubiłam siebie nawet ostatnio. Nabyłam lustro, którym zastawiłam całą pustą ścianę i zerkam od czasu do czasu na to odbicie. Nie jest źle. Zniknęła ta twarz przemęczonej życiem cwaniary, prawie ćpunki z wyglądu, wymykającej się z rąk wielu chorób związanych z zaburzeniami odżywiania czy problemami psychicznymi. Chociaż... niedojadanie, a wręcz nieludzkie głodzenie też chyba nie jest normalne. Mówią, by polubić swoje dziwactwa. Czy ja wiem, czy ja zdołam je polubić? Na pewno w jakimś stopniu już dawno je zaakceptowałam, a nawet udało mi się zrobić z nich atut. Kolejny tydzień i cudowne tableteczki - zguby Matyldzie naprawdę dają mi ten spokój ducha, którego potrzebowałam. Dobrze mi teraz tak, chociaż nie wiem czy jestem szczęśliwa. Ja rozumiem, że nie zawsze jest cudownie, nie zawsze nawet powinno być pięknie, ale ze stanów euforii wpadać w totalne bagno - doły kwalifikuje się do odbycia trapi grupowej u fachowców z branży psychologicznej. Kolejny dzień szukania sensu życia, niezliczone rozmowy z ludźmi opowiadających o tym czym jest dla nich ten sens, naprawdę pomagają mi dobrze zasnąć. Może i w sumie też nieświadomie wypełniam jakąś życiową misję, o której nawet nie mam pojęcia? Byłoby pięknie! Czym rzesz jest człowiek, jeśli klepie kogoś po ramieniu, szczerząc się i prawiąc komplementy a w duchu życząc tego co najgorsze? Mowa niewerbalna zdradza więcej niż się wydaje. No i tak nie czyste myśli na pewno przekładają się na czyny, karmę. Jesteśmy energią, nie zawsze pozytywną. Ja paplam bez sensu, ale w gruncie to odcinam się od syfu i wszechobecnej patologii, bo wiem, że nie można grać nie fair i oczekiwać, że świat będzie dla nas przyjacielem. Wiara w siły kosmosu, które zsyłają nam ludzi na naszą życiową drogę, to moja cudowna teoria ozdrowienia, po tym jak poznałam dziewczynę, która uwierzyła we mnie bardziej niż ja sama w siebie. Otworzenie oczu i poszerzenie horyzontów, to wspaniała sprawa. Nowe okno, albo stare okno z nowymi widokami. Lepiej gapić się godzinami na zachód słońca niż na kubeł śmieci, nie mam ku temu żadnych wątpliwości. A teraz z kubkiem kawy, którą popijam od południa cieszę się wieczorem. Dwudziesty pierwszy dzień sierpnia. Kolejny dzień z życia, kolejna wyrwana kartka z kalendarza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz