niedziela, 7 sierpnia 2016

Może

Mówią, że jeśli na twój obiekt patrzy ktoś inny, a ty odczuwasz pulsującą zazdrość to znak, że ma się coś na rzeczy. Możliwe. Zazdrość naturalna rzecz, jeśli twoja pewność siebie jest maluteńka, czujesz się niepewnie i masz zachwiane poczucie własnej wartości.... Odwracając kota ogonem, a jeśli wcale tak nie jest, a ty myślisz "dzięki bogu, będę mieć już spokój...". Ten widocznie odczuwalny przesyt relacjami czasem jest widoczny doskonale przez osoby trzecie. Za dużo. Nie zdrowo rzecz jasna było tak na siebie naskakiwać, a to że ktoś chce jeszcze nie oznacza, że godzić się trzeba na cokolwiek. I tak dobrnęłam ostatnich stron książki uświadamiając sobie porywy Seby i to dlaczego jego impulsywność pchała go by miał wszystko teraz, tutaj i natychmiast. Bez opóźnień. I wyszło ze mnie to "dobre wychowanie", a ja okazałam się bezlitosną suką potrafiącą bluzgać jak to bardzo spierdolił mi wolny czas, oczekując czegoś do czego zmuszać się nie zamierzam. Czas jest bezcenny i bezzwrotny, a jeśli ktoś zamierza ci go organizować, to już w gruncie rzeczy słabo. Zupełnie jak w domu nastolatki, którą kontroluje ojciec tyran wygłaszający komendy. Takie niezdrowe relacje, nigdy nie będą kojarzyć się pozytywnie, nawet jak będzie wkładało się wysiłek, by je naprostować. I przychodzi ten moment, kiedy mimo wszystko decydujesz się ponieść konsekwencje tej dorosłej decyzji, by wykrzyczeć to że właściwie to zawsze nie czułaś się fair, by tak udawać, że się wyleczyłaś z przeszłości. Że właściwie, świadomość zwracania się do Seby bezosobowo, oznaczało jedno. Nigdy nie był traktowany poważnie, nigdy na tyle, by zdobyć level wyżej. Mimo otoczki "wiesz lubię cię" i przytaknięcia "okey, niech będzie - spróbujemy" czujesz się nie w zgodzie ze swoim sumieniem. Dwa przypadki. Ludzie od uzależniający się od alkoholu czy narkotyków, bądź jakoś masakrycznie odrzuceni zmieniają otoczenie, przemeblowują pokój, unikają tych wszystkich waszych miejsc, zmieniają garderobę i unikają towarzyszących wtedy kawałków. Przez dobre pół roku zapominają o radiu. Robią wszystko, bo wiedzą że wystarczy jeden bodziec, by wrócić od tego od czego się odcinają. Nie myślisz, czujesz. Więc wyjeżdżają, wyłączając się, a powrót na stare śmieci oznacza powrót do uzależnień czy rozpaczy. Bo to przecież na skojarzenia wszystko działa. Pojawiają się skrypty. Jest i kino i popcorn, impreza i alkohol, a jak często występuje i tworzy spoko duet, to już nie myślisz co zjeść podczas filmu, bo leci to odruchowo, jak mycie rąk po skorzystaniu z toalety. Dane miejsce przywołuje wspomnienia i jakoś się to zapętla. A co jeśli takie bzdury cię nie dotyczą, co wtedy? Jeśli nie ma wewnętrznej potrzeby zmian, bo zakończone coś po prostu cie obojętne. Jeśli jest ci ktoś obojętny, po tym jak wyznawał, że jest dla ciebie wszystkim? Jak tak można było machnąć ręką i mówić "było - minęło". Ah, to dopiero mają dziewczynę za sukę. Jak ona tak mogła? Bo nigdy nie chciała mieć kogoś takiego więcej niż kumpla, bo nawet gdy było miło i przyjemnie to tak miała go za kumpla. To dopiero jak dostać po pysku, a potem ktoś na niego napluł. Ja nie zazdroszczę. Ani trochę. I gdyby nie najlepszy kumpel Dawid, którego znam ho ho czasu, nigdy nie zdecydowałabym... albo jednak, ale z dużym opóźnieniem w czasie podjęłabym tę dorosłą wtedy decyzję o zerwaniu wszelkiego kontaktu. Wyszalałam się za wszystkie czasy bez kontroli mnie w zegarkiem w reku robiąc to, co mi się podoba. Coś strasznego, że właściwie z desperacji można pchać się w coś czego ani się nie czuje, ani nie rozumie, ale to czasem jak z pracą, robić coś trzeba by mieć jakiś tam zysk. Choćby emocjonalne zadowolenie z obcowania z kimkolwiek, kto trochę się zatroszczy, pomartwi i pocieszy. Egoistyczne "w chuj" - jakby określił Sebek, ale im bardziej dostaniesz po dupie od losu tym lepiej na przyszłość. Jedne relacje leczy się następnymi, co jest chore. Jakby na odpryskujący lakier chcieć kłaść nowy. Dziecino, kto to widział. Nowy manicure nie wyjdzie najlepiej jak ten stary jeszcze nie zszedł, nie został usunięty czyt. topór wojenny nie został zatopiony. By zdrapać stary lakier trzeba czasu, lub gdy się znudzi na tyle, by go zmyć acetonem. Tak się też stało, że lata świetlne celebruje każdy samotny wieczór, upijam się szczęściem i może wyszłam w oczach jednej osoby na egoistkę, bezuczuciową sukę, która ma w dupie wyznania, ale nie będę na tyle tępa by odwzajemniać coś więcej niż sympatię. 

I tak przemęczyłam książkę kupioną za własne ciężko oszczędzone drobniaki, analizując wszystko doszłam do wniosku, że napiszę do kumpla sprzed lat. Zawsze umawialiśmy się na wirtualne piwo, a jakoś tak nigdy nie wyszło. Może dzisiaj... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz