czwartek, 25 sierpnia 2016

Głośne krzykacze

Pokolenie pustych krzykaczy. Dziecko, które nie chce bawić się w dorosłość. Od 5 otwiera oczy, by wstać, zjeść i zająć się sobą. Głodna bestia wyruszająca w głąb siebie, upajając się samotnością, nie musi nigdzie wychodzić, bo widzi więcej niż ci ekstrawertyczni rówieśnicy. Wcale nie chodzi o izolowanie się od świata, a zwykłe ładowanie baterii pośród czterech cichych ścian. Tak spokojnie płynie życie, aż urwie się film. Własnym tempem płynie, a nie takim tempem które narzuca cały świat. Przecież nie trzeba niczego przyspieszać. Co to za kult charyzmy, umiejętności odnajdywania się w tłumie i wiecznego pobudzenia? Cywilizacja już dawno uznała za skazę ten typ osobowości w którym utkwiłam. Pseudoszkoły które nieustannie diagnozują cię jako "mające problem w kontaktach z rówieśnikami". Wrzucają do grupy w której się nie odnajdujesz, a jeszcze wymagają bóg wie czego, jakiejś współpracy i wykazania się na forum. Głośne śmiechy, krzyki... Jak wyrazić swoją opinię, gdy nikt nie chce słuchać? Jak ucieszyć bandę wrzeszczących młodych gniewnych? I wracasz młody dzieciaku spragniony spokoju, do domu pełnego głośnych dorosłych. Z kolejną plakietką "odstającego od reszty". "Ty żyjesz? Nie możesz być taka cicha, dziecko odezwij się jak do ciebie mówię" i tak ciągle. Dlaczego kimś uważa, że jeśli nie mówię nieustannie to wyłączam funkcje życia i poznawania świata? W jakim błędzie jest ten mądrzejszy! I tak taki bachor, zostawiony na pożarcie przez dalszych członków nieznanej dotąd rodziny, którzy od święta przyjdą w odwiedziny oraz tak bardzo chcą zobaczyć TO stworzone. Jaka duża dziewczyna - mogą padać zachwyty czy porównywania głupie i niepotrzebne wpadające w pamięć długotrwałą i wymagające analizy zawsze przed snem. Jak małpę w cyrku czy zoo oglądać chcą i klaskać jak zatańczy czy zaśpiewa. Mówią o tej osóbce bezosobowo. Nie do tej osóbki, ale o tej osóbce, jakby jej nie było, a sto obok. Stoi i może nic nie mówi, ale myśli, czuje a nawet odbiera świat. Nie wyłączyła umysłu nawet gdy uważają "że tylko stoi i patrzy". Coraz bardziej upewniają rodzicielkę, że "za spokojna", że coś trzeba zrobić, bo jak sobie w życiu sierotka poradzi. Biedna. Użalają się, litują. Przecież ma mózg i zdrowe ręce i nogi. Zdolność obserwacji, a nawet wybory właściwe potrafi dokonać. Pfff dziwadło. Się nie wydarzyło dzieciątko. Któregoś dnia trafiasz sobie w miejsce, gdzie głupia blondynka przygrywa na gitarze karząc śpiewać gdzie nawet głosu, poczucia rytmu wcale nie masz. Popierdolone terapie, które chcą zrobić z ludzi ekstrawertyków. Ale ja się nie jąkam! Oburzałam się w myślach nabierając wodę w usta, nie odzywając się przez godzinę przymuszonej terapii. Tylko jąkający się śpiewają a dzięki temu ich płynność mowy znacznie się poprawia. A jednego takiego w rodzinie miałam, nie za fajna sprawa. Oni wszyscy głupi jak but, gdy nie rozumiesz po co to tobie! Bez rozmowy, na chama, podstępem, że będzie fajnie zamykają cię w sali, a boisz się uciec, bo boisz się wszystkiego! Serce wali jak oszalałe, czy to porwanie? Czy twoi starzy chcą cię sprzedać? Czy mogę im ufać. I boisz się, zamykasz na świat. Na ludzi jeszcze bardziej się zamykasz, nie ufasz nawet tym co cię oswoili. Idioci. Tak samo debilizmem jest wyłanianie najbardziej cichej osoby ze szkoły to też paranoja przyrównywana do oceanarium. Wszyscy patrzą, ale gdzie tu się schować? Jak uciec od tego miejsca, gdzie uwaga i skupienie jest na tobie. Na pewno nie ma mowy by posikać się ze szczęścia, a raczej na tle nerwowym jak również zwymiotować, no bo to w końcu odruch obronny organizmu w ogromnym stresie. Od dziecka z tobą problemy. Małe wrzeszczące coś. No bo odczuwa więcej tych bodźców, bo się broni przed ryczącym telewizorem, tysiącem oczów... Nie widzicie? To mały introwertyk. Debile... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz