poniedziałek, 13 czerwca 2016

Wielki świat samotności

Zalogowałam się na komunikator, z którego korzystają prawdopodobnie tylko dzieciaki lat 90-tych. Tomek był obecny, jak zawsze. - Co on życia nie ma? - Pomyślanym wytrzeszczając oczy ze zdumienia. Zawsze był, znaczy był zawsze kiedy ja wchodziłam tylko po to, by poużalać się nad rozczarowującą mnie rzeczywistość. A nie miało to miejsca tak często jak mogłoby się wydawać. Dziwny człowiek. W gruncie rzeczy nawet nie próbowałam go rozpracowywać. Nawet nie byłam pewna czy ma na imię Tomasz, czy tylko ja go sobie tak nazwałam... Ale niech będzie, niech już zostanie "Tomasz", tak go sobie przecież w okienku komunikatora zapisałam. I tak zostało. To dobre imię, poprawne jak ja dzieciaka lat 90-tych.... Brzmiało jakoś tak sympatycznie. 

A noc jeszcze młoda, wszystko wydaje się być spoko, szczególnie, że wyszedł mi olet jednojajeczny, więc zregenerowana mogę przystąpić do tego w czym jestem najlepsza. W użalaniu się nad sobą i moją codziennością. I nawet jeśli miałby być grany meczyk w telewizji, to chcę komuś popsuć ten wieczór, poprzeszkadzać troszeczkę. Albo najzwyczajniej mogę pomilczeć z kimś, bo lepiej tak niż samej jak złamany palec. Dobrze wiedzieć, że kogoś obchodzę w tym wielkim świecie, a nawet wszechświecie. Ach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz