środa, 1 czerwca 2016

Zmiany

Znowu wróciłam do zapyziałego domu, małego pokoiku z wielkim łóżkiem i stertą śmieci walających się dookoła. Samotność sprawiała, że traciłam energię. Coraz mniej chciało mi się żyć, a ja przez tą niechęć tak strasznie się zapuściłam. Kompleksy i brak samoakceptacji, kiedy nikt nie powie ci, że zmiany której dokonałaś, to kawał dobrej roboty! Przez ostatni czas nic mnie nie interesowało, o nic nie walczyłam, nic nie potrzebowałam. Jadłam byle jak i byle gdzie i byle co. Byle, by nie czuć głodu i nie chorować już na wszystkie przypadłości nieszczęść, które mnie spotkały. Wychudziłam się za bardzo - fakt, wyniszczyłam organizm, ale utyłam dzięki czemu wogóle żyję, chociaż moja głowa i tak nie jest naprawiona. Przez dłuższy czas nie interesowało mnie jak wyglądam, ani co pomyślą o mnie inni. Walczyłam tylko o to, by trwać jeszcze na ziemi. Udało się jednak są tego również minusy. Wyglądam jak wyglądam, każdego dnia coraz bardziej nienawidzę siebie i tego, jak tak bardzo się męczę ze sobą. To jak się obecnie prezentuję nie poprawia mojego stanu ducha. Widzę tłuste boczki na całym ciele, rozlewający się tłuszcz, a wszystkie spodnie, nawet te niegdyś największe po prostu na mnie nie pasują. Nawet nie mam funduszy, by nabyć nowe pary. Pudło ze szmatami, szafa pękająca w szwach i brak odzienia wierzchniego to mój ostatni problem pierwszego świata. Nie wiem, co zrobię. Nie mam pojęcia jak żyć, gdy rozkładam ręce nie doszukując się sensu działania. Tak bardzo potrzebuję kopa, czy ciepłego słowa w stylu: dasz radę! Jednak i na to nie mogę liczyć w mojej głuchej jaskini... 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz