piątek, 27 maja 2016

Zimna, przesłodzona życiem kawa

Spałam o wiele za długo. Dzień dobry świecie. Wiosenny wybuchu zapachów. Tak bardzo tęskniłam za uśmiechem, że wywołałam go butelką wina jeszcze wczoraj podczas leniwego dnia spędzonego w samotności. Chociaż początkowo miałam inne plany, to one naprawdę się nie powiodły. Cały dzień z Tomaszem na jednym komunikatorze, gdzie wymieniliśmy dosłownie kilka zdań z godzinnymi przerwami  w oczekiwaniu na odpowiedź upewniły mnie, że nie mamy ochoty zgłębiać własnych dusz. Jesteśmy tak samo skomplikowani i zamknięci, że chyba nie chcemy odsłaniać skrywanym myśli i uczuć przed kimś obcym. Zawsze istnieje jakaś obawa i strach przed tym co nieznane oraz zupełnie nowe. Nie przeszkadzało mi to. Niech i tak będzie, że nic o sobie się nie dowiemy. Niech ja żyję sobie tutaj popijając zimną i o wiele za bardzo przesłodzoną kawę, a on tam gdzieś tam naprawdę paręnaście kilometrów ode mnie. Może mamy wspólny cel, ale każdy ma wyznaczoną inną trasę którą będzie podążał. Jeden krok do szaleństwa lub aż kilka kroków do samotności. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz