sobota, 7 maja 2016

Rola życia

Wstaję o świcie, zakładam buty i ruszam po jakiś jogurt do bułki, by pożreć śniadanie. Mijam tłumy i widzę te ich spojrzenia na mój coraz większy odwłok. Jem, jem, jem. Coraz więcej wpycham w siebie, chociaż człowiek jaskini, zwany potocznie paleo przecież powinien głodować. Niestety, nawet jedzenie, szczęście mi nie daje. Cierpię ogromne katusze przy połykaniu każdego kęsa. Trudno. Wystraszona wracam do domu. Chowam się w szafie żeby nikt mnie nie widział, ale i tak zaglądam przez dziurkę od klucza, by zobaczyć co się dzieje. I to nawet jakoś się powinno nazywać... może tchórzostwo? Taki typ obserwatora ze mnie. Patrzę, widzę twarze, spoglądam na uśmiechy i gesty. Bronię się nawet, gdy nikt nie atakuje. Boję się, że ktoś podbiegnie i wyrwie mi mój zakupiony przed momentem serek i da nogę. Krzyczę, uciekam, wyrywam sobie włosy z głowy i obwiania cały świat. boję się życia i interakcji z ludźmi. Nie szukam rozwiązań, mimo iż stać mnie na tą kreatywność. Nie zamawiam jedzenia do domu, bo jak wiadomo kosztuje to więcej. Rola ofiary, którą gram najlepiej to mój sukces życiowy. Rola życia. Brawo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz