niedziela, 21 lutego 2016

Zapominalska

Z kazdym dniem zaskakiwała mnie pełna skrzynka nowych wiadomości z którymi nie zawsze potrafiłam sie uporać. O ile powiadomienia od mężczyzn +30 lat usuwałam od razu, to te obszerne wiadomości sprawiały mi największy kłopot. Jak odpisac na coś, jesli ktos tam po drugiej stronie włożył tyle serca i swojego wolnego czasu, by opowiedzieć mi o swojej osobie i jeszcze odniusł się do tego, o czym napisałam na swoim profilu? Nie mogę być gorsza. Nie wypada ospisać jednym zdaniem, to byloby nie na miejscu. Nie wypada odpisać byle co, byle by było, bo sama nie chciłabym byc tak olewczo potraktowana. Wiadoma kwestia, w sumie. 

Gdzies kiedyś sie naczytałam o tym jak to płeć brzydka lubi niedostępne dziewczyny... Takie które mało mówią, z którymi trzeba się natrudzić, by uzyskać jakaś informację. Takie mają szanse na podrywanie i zaskaniwanie. Nie mam pojęcia ile w tym wszystkim jest prawdy, ale ja zdecydowanie nie należę do tego typu dziewczyn. Jestem gaduła, która potrafi opowiadac bez końca o ile dorwe słuchacza, który choć trochę udaje, że interesują go treści które staram sie mu przekazać. Jestem wylewna, więc jeśli chodzi o taką niedostepnosc... to chyba jest to naprawde trudne dozrealizowania w moim przypadku, noo chyba że ma się do wykorzystania jedną którką wiadomosc dziennie... 

Obecna taktyka, jaką przyjełam to opcja ofiary: "nie zagaduj pierwsza, daj się poderwać". To facet ma się starać, a nie ja. To nie ja mam się uganiać i tańcowac wokół samca. To nie tak działa w świecie przyrody i świecie zwierzat. To w sumie nigdy nie zdawało egzaminu w relacjach damsko - męskich, a faceci którzy czuli, że kobiecie za bardzo zalezy na czymś powazniejszym potrafili to wykorzystywać na swój sposób, na swoja korzyść...

Tak więc tym razem to ja wybierałam kandydata spośród nadesłanych wiadomości. Jedną z ciekawszych osób jaka do mnie napisała jakiś czas temu był 24 - latni chłopak. Przyznam to delikatnie, mało urodziwy (albo po prostu wstawił niezbyt korzystne ującia swojej buzi), ale na swój sposób bardzo bystry i inteligentny jak na swój wiek. Już na początku zaskoczyła mnie jego perfekcyjna i bardzo ciepła wiadomość. Nietypowa i nietypowy nick: Pana astronom, którego miłościa jest obserowanie gwiazd, Marsa, Saturna i jeszcze innej planety. Ja niestety niewiele z tego zrozumiałam, ale sam styl w jakim to opisywał sprawił, że byłam ciekawa każdej literki którą ułozył w słowa i poprawne zdania. Prawdę mówiąc, to nie obchodzi mnie niebo i zjawiska jakie mają na nim miejsce, ale nawet jak na temat który mało mnie interesuje, potrafił opowiedziec o nim tak, że szczęka opadła mi aż na samą kalwiaturę. Zaskakują mnie takie osoby. Niepozorne. Nieurodziwe, ale w jakiś sposób szczególnie piękne. To piękno bije od środka i nie można temu zaprzeczyć, badź udawać że ono nie istnieje. Chyba coś musiałobyć w tym człowieku, że pomimo coraz nowszych wiadomości jakie dostawałam to postanowiłam wrócic po jakimś tygodniu właśnie do tej i odpisać. Musiłam odwdzieczyć się równie dobrym wypracowaniem i przy tym wszystkim pozostac nadal soba. Odpisałam. Wyżaliłam się jak to mam dość ludzi których poznałam przez internet, nieudaczników i osób przez które byłam tylko rozczarowana. Pewnie nie zrobiłabym tego podczas pierwszej wiadomości zwrotnej, ale sam zapytał jak podchodze do internetowych znajomości. Tak, jak sam to przyznał czasem mamy opory przed przeniesieniem takiej znajomości do realnego świata i temu nie można zaprzeczyć. Cos o tym wiem. Na długą odpowiedź od niego nie musiłam czekac w nieskończoność... Żadko się zdarza, bym siedziła i czytałam cos po raz drugi, lecz ten ktoś po drugiej stronie bez mrugnięcia powieką zabił mnie pewnym stwierdzeniem. Trafił w czuły punkt, jakby sam przeżył to co ja. Czy to nie dziwne, że zaciekawiło go to, że pomimo złych doświadczeń i rozczarowań posiadam konto na portalu randkowym. Zapytał wprost o czym to świadczy, czy mam nadzieję, że kolejnym razem bedzie lepiej? I tutaj na długo zostałam z moją głową chcaca analizować wszelkie internetowe znajomości. Chyba naprawdę wierzyłam, że tym razem poznam osobę, która w pełni mnie zrozumie. Zaakceptuje moje wady i zalety, nie tak jak Sebastian, który próbował zrobic ze mnie kogoś kim nie jestem i stac sie nigdy nie chciłam. Ja w sumie też każdego razu podejmowałam próbe i chciłam uczynić go lepszym i doskonalszym człowiekiem, za każdym razem doszukując sie u niego kolejnych wady. Jego styl bycia, styl zycia, podejście do wielu kwestii zupełnie nie pasowały do moich przekonan i wartości. To od poczatku, od samego zarodka było stworzone na porażke. Szkoda, że zrozumiałam to dopiero po tak długim czasie. Jak bedzie tym razem? Nie wiem, ale widocznie mam nadal nadzieję, że nie kazdy kto siedzi po drugiej sronie jest tylko wymysłem moje wyobraźni.. Mam nadzieję i zyję nią, że gdzies tam w niebie czuwa nade mną ktoś poddeśle na moją droge właściwe osoby, które nie zrujnują mojej codzienności, a sprawią usmiech w każdy dzień mojego zycia.

1 komentarz:

  1. Próbowanie zmienić kogoś na sile - najgorsza rzecz z mozliwych w zwiazku. No... Jedna z najgorszych :( pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń