piątek, 20 listopada 2015

Weekend

Weekend zapowiada się naprawdę intensywnie i będzie tak chyba do poniedziałku włącznie. Niestety, będę musiała wybyć z domu na dużo dłużej niż zwykle. Ta perspektywa naprawdę mnie przeraża. Oprócz ciepłego stroju wypada zabrać ze sobą dużo jedzenia, soków i czekolady w razie gdybym poczuła się słabo... Przyznaje - jak nigdy boję się zemdleć, poczuć kłucie w sercu i płytszy oddech tylko dlatego, że spale więcej kalorii niż dostarczyłam. A niestety zapowiada się intensywnie. Nie chcę narzekać, ale mam swoje obawy, które mnie rujnują. Boje się zasłabnąć, a wiem jakie jest współczesne społeczeństwo. Prędzej okradnie niż pomoże leżącemu... Chociaż z innej strony myślę, że wśród nas jest ogrom dobrych ludzi, którzy nie przejdą obojętnie kiedy dzieje się coś złego. Nie chce tracić wiary w ludzi, człowieczeństwo. Nie chcę napotykać tych, którzy są znieczuleni, nie mają odruchu niesienia pomocy. Ale czy ja mam? Czy ja bym pomogła, czy udawałabym, że nie widzę jak ktoś ledwo trzyma się na nogach i prawie słabnie. Nie mnie samej siebie oceniać. Kocham przecież życie i ludzi. Ale czy zachowałabym się tak jak należy? Chciałbym... Tak więc zabieram się za pakowanie, gdyż długie kilometry za mną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz