niedziela, 25 stycznia 2015

Odpływam

Siedzę wkurzona na cały świat, ale czuję jak powoli ta cała złość ze mnie wychodzi. Nie potrafię tego wyjaśnić i nawet nie próbuję. Znowu zanurzam wszystkie troski w kieliszku pełnym zimnej wiśniówki. Z każdym łykiem czuję jak odpływam, jak robię się zupełnie rozluźniona, jak jest mi lekko. To przyjemne. Bardzo. W końcu ten magiczny napój uśmierza przykre emocje, a wzbudza te przyjemne. Trochę przypomina uczucie, gdy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że się zakochałam.


Picie to stan, gdzie tak jak w zakochaniu na początku nie mówisz o swoich myślach głośno. Wypierasz się, że pijesz coraz więcej, a małe dawni już tak nie oszałamiają. Wypierasz się też, że to co zaczynasz czuć to na pewno TO (to co wszyscy nazywają zauroczeniem)... Początki zwykle są najlepsze, a z perspektywy czasu zupełnie nieistotne. Dziwne, że dopiero z perspektywy czasu wspomina się to albo kacem albo że się z kimś rozstało. I zawsze późnij to trzeba z siebie wyrzucić. Ja wymiotuje. To mnie oczyszcza...

2 komentarze:

  1. Kurcze czemu na to nie wpadłam! Gdzieś powinnam jeszcze mieć schowane trochę czystej...

    OdpowiedzUsuń