sobota, 27 grudnia 2014

Leniuchowanie

Troszkę wczoraj zmarzłam. Oczywiście tego nie było w planach, ale zamiast do kawiarenki chodziłam po mieście zupełnie bez celu. Jakoś tak chyba mi ulżyło, że zdołałam poradzić sobie z natłokiem myśli poza domem i nie wracać do tego akurat chwilę przed samym zaśnięciem. Właściwie, przyjęłam to na chłodno...
Dziś mam dobry dzień. Popijam świeży soczek z grejpfruta i zajmuje się rzeczami, które najbardziej lubię, czyli leniuchowaniem. Właściwie to mam jeszcze chatę do posprzątania, gdyż zarosłam brudem po świętach, ale to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, że dorwałam Oskara chwilę przed tym jak miał udać się na "spotkanie". Tak, tak to się teraz określa. Na szczęście przebywał na portalu społecznościowym i mieliśmy pół godziny rozmowy zanim wyszedł... Najchętniej znalazłabym tysiące powodów, by go zatrzymać i nawet opowiedzieć o tym co u mnie... Jednak tego nie zrobiłam. 
Właściwie nie lubię tego przyznawać, ani okazywać, ale jeśli kogoś już dłużej znam, to ma ze mną przerąbane. Wszystko dlatego, że jestem tak jakby zazdrosna. Tak troszkę, aż do momentu gdy zaakceptuje zmienię i zrozumiem, że nie poszłam całkowicie w odstawkę. Wtedy chyba naprawdę się uspokajam i śpię spokojnie.

1 komentarz:

  1. Ja wlasnie wczoraj wysprzątalam całą chałupkę ;) zazdrosnym się jest - albo całkiem albo wcale ;) nie ma tak jakby!

    OdpowiedzUsuń