sobota, 20 grudnia 2014

Coraz bliżej święta

Coraz bliżej świata... Chociaż wcale tego nie czuję, ponieważ pogoda jakoś taka nie świąteczna.
W powietrze niesie ze sobą wiosnę i tylko patrzeć jak drzewa zaczną rodzić pączki, a dni zaczną robić się coraz to dłuższe.
Tymczasem u mnie trwają przygotowania do nadchodzącego Bożego Narodzenia i jedyne, co upewnia mnie o okresie przedświątecznym są adekwatne piosenki w radiu. Najgorsze, kiedy już podchwycę melodię, to potrafię ją nucić nawet przez cały dzień do upadłego, a cała reszta ludzi wokół mnie, ma mnie dość. Na swój sposób, pewnie jest to urocze. A właściwie, nie wiem czy jest. Tak powiedział mi Oskar, a on jest ogromnym głuptasem i sama nie wiem, czy traktować to w kategorii ironii, czy też komplementu... W duchy jednak wybieram tę drugą opcję...
Całe szczęście jesteśmy dziś wszyscy razem, w czwórkę. Ja i moje kochane Potworki. Ubieramy przepiękne drzewko w zeszłoroczne ozdoby świąteczne, które jakoś przetrwały w kartonach. Po wolutku, po malutku, planując wszystko z jak nadobniejszym szczegółem tworzymy magiczną przestrzeń, pachnącą lasem i cynamonowymi pierniczkami. No dobrze, przyznaję. To wszystko za sprawą odświeżaczy powietrza, które przywlekła ze sobą Matylda. To zawsze jest JAKIEŚ rozwiązanie, by chociaż pozornie sprawić wrażenie miejsca w którym mieszka perfekcyjna pani domu... I jak to twierdzi "bystra inaczej" Zuza: nie ważne jak pachnie, grunt jak smakuje. Szkoda tylko, że naprawdę nie mam na zbyciu tych ciasteczek (tylko ona jeszcze o tym nie wie)...
No nic, wracam do moich wspaniałych Potworków, których zostawiłam tłumacząc iż muszę pilnie za potrzebą. Mam tylko nadzieję, że pod moją nieobecność się nie pozagryzali o resztki zakalca, którego przetrzymuję w lodówce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz