czwartek, 16 października 2014

Na zdrowie!

Ostatnio miałam doła. Przyszedł jednak Oskar, przyniósł browar i cały wczorajszy wieczór spędziliśmy na piciu. Cieszę się, że mnie odwiedził. Ostatniego czasu zupełnie nie mieliśmy okazji porozmawiać czy też się spotkać. W sumie to już prawie miesiąc od kiedy czułam, że jestem spisana na straty. Cóż.. chyba się myliłam! Mój Potworek jak zwykle podniósł mnie na duchu.
- Czy Ty jeszcze żyjesz? - zapytał z radością w głosie. I od tego momentu wiedziałam, że teraz wszystko będzie już okey. - Brakowało mi ciebie... - przyznał zawstydzony.
-  A teraz patrz co mam - wyciągnął ze sportowej torby zgrzewkę zimnego piwa. I szczerze się ucieszyłam.
To miłe, że są jeszcze osoby które tak cieszą się na mój widok po dłuższej nieobecności, a nawet da się po nich wyczuć jakąś tęsknotę... Chociaż nie chciałam tego po sobie pokazywać, też mi go brakowało. Może to tylko wpływ hormonów, które normalnie powodowały u mnie płacz i potrzebowałam kogoś akurat mieć obok siebie, albo po prostu coś innego. Nie wiem. Nie chcę wiedzieć. Niech taka chwila po prostu trwa. Choćbym miała chodzić pijana, chcę przegadać z nim kolejne noce, wygłupiać się i cieszyć się jak dziecko. Czuć się beztrosko i uśmiechać ukrytkiem.
Ahhh...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz