poniedziałek, 24 września 2012

;)

Przez ostatnie dni nic nie pisałam...
Byłam niesamowicie szczęśliwa, zatopiona we własnym świecie. Czułam, że mogę wszystko. Tak dawno nie miałam takiej energii, rozrywającej mnie od środka. Mogłabym tak trwać do końca moich policzonych dni. Wiele się działo. Rozmyślałam o przyszłości, poznawałam nowych ludzi, chodziłam na zakupy i każdy poranek witałam z uśmiechem. Wszystko smakowało, jak w dobrej, drogiej restauracji.



Dziś nastał kryzys. Zupełnie nieczekiwany, mój humor zrobił mi niemiłą niespodziankę. Tak bardzo obawiałam się tej chwili, kiedy stracę zupełne panowanie nad własnymi emocjami. Znów się rozkleiłam, lecz po chwili przyszedł moment opamiętania.
Obecnie staram się być optymistką. Ciekawe tylko na jak długo... ?

2 komentarze:

  1. też się staram :]
    znam ten ból

    OdpowiedzUsuń
  2. Po dobrych dniach zawsze musi byc gorej ,ale po gorszych bedzie lepiej :* Pozdrawiam i serdecznie zapraszam na nowy wpis ;)

    OdpowiedzUsuń