poniedziałek, 20 sierpnia 2012

:))

Znów przyszło mi narzekać. Jestem totalnie śpiąca i rzygać mi się chce obecnym życiem.
Na początek sam fakt, że jestem totalnie padnięta. Zmęczone ciało nie redagujące na bodźce zewnętrzne, spadek koncentracji, prawie utrata przytomności, a obecnie nasilający się i pulsujący ból głowy.
Mam za sobą nie przespaną noc. Zupełnie nie wiem dlaczego, lecz ostatnio męczenie bierze górę już przed 22, wtedy najczęściej jestem już w uroczej różowej piżamce i padam na łóżko niczym kłoda. W takim stanie, teoretycznie, mogłabym spokojnie spać do wczesnego poranka. Nic z tego. Budzę się już przed północą i klika razy w ciągu nocy. Nerwowo sprawdzam godzinę na wyświetlaczu telefonu i próbuję odpłynąć w marzenia senne. To na nic. Czasami mimowolnie się rozklejam, a zaraz wszystko wraca do normy. Wtedy czuję, jak moja głowa jest bliska eksplozji. Nie umiem nad tym zapanować, a tak bardzo chcę czuć się "normalna".
Przyznaję, czasami myślę o NIM, jednak nie towarzyszy mi już wachlarz emocji, które czułam na początku. Tłumię je na ile tylko mogę, by nie uświadamiać sobie tego, co dla mnie nadal jest oczywiste. Żyję nadzieją, która nie pozwala mi spać. Wprawia w uczucie ciągle towarzyszącego niepokoju. To jak życie w zupełnie dwóch róznych światach... Tu nic nie jest takie oczywiste.
Nadal mogę liczyć na moje kochane Potworki. Wspierają mnie, choć nawet nie wierdzą, co jest na rzeczy. Nigdy nie miałam na tyle odwagi, by wspomnieć im o moim zakochonaiu. Nie uwierzyliby. Może to i lepiej. Czasem myślę, że to co się wydarzyło było tylko wymysłem mojego chorego mózgu i niepoprawnej wobraźni. Gdybym to sobie zmyśliła, uznliby mnie za wariatkę, wysłali na leczenie i wiedziałabym, że nigdy nikt tak bardzo mnie nie zranił, jak ja samą siebie. Tymczasem, to wszystko przez NIEGO! I przez moje durne uczucia i naiwność.
Tak bardzo chcę żyć tak jak kiedyś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz