niedziela, 22 lipca 2012

Demon duszy

Chyba już moje otoczenie przywykło, że każdego dnia narzekam z błahego powodu. Albo przeszkadza mi obecnie panująca pogoda, nawet gdy cały dzień zostaję w domu, albo narzekam na reklamy w telewizji mimo iż nie włączam nawet telewizora.
Nie wiem co się ze mną dziej, ale czuję że coś jest nie tak. Wczoraj dokuczał mi straszliwy ból klatki piersiowej, a raczej miażdżąca siła, która uciskała mi coś pod żebrami. Zupełnie jakby ktoś położył na mnie coś ciężkiego gdy spałam. Przeszło mi dopiero późnym wieczorem i na pewno nie było to w wyniku głodu czy też przejedzenia. Posiłki spoczywam regularnie co 4 godziny i dawkuję sobie w małych porcjach doustnie. Nie jestem żadną warzywną ćpunką, ale mam fioła na punkcie zdrowej diety i warzyw z ekologicznych plantacji. To sprawia, że chcę żyć pełną życia i wiem że wychodzi mi to tylko na zdrowie.
A teraz do rzeczy! Zanim dopadły mnie te potworne boleści uniemożliwiające "normalne" funkcjonowanie w życiu codziennym zrozumiałam jak ON wiele zmienił w moim życiu i podejściu do nietypowych problemów, które u mnie zawsze wywoływały drgawki organizmu. To wszystko wydaje się być takie odległe, a jednak takie bliskie. Pamiętam jakby to było wczoraj, lecz jednak dopiero dziś zrozumiałam to czego ON próbował mnie nauczyć każdego dnia.
Przez tą traumę dostrzegłam jak bardzo potrzebuję spokoju i wyciszenia i kogoś bliskiego. Czasami w dniach smutku i głębokiej rozpaczy, myślałam nad tym że jednak "fajnie" (choć to głupie, banalne słowo używane przez 13-nastolatki, trafnie to określa) gdybym się ustatkowała i kiedyś w bardzo dalekiej kosmicznej przyszłości miał małego geniusza potworka z talentem artystycznym i charakterem psychopaty. Nigdy tego głośno nie przyznałam, ale jakaś część mnie i tych skomplikowanych uczuć jeszcze nie umarła. Wciąż żyje i drzemie niczym cichy zabójca, by pewnego dnia mnie dopaść i wylać się na całe ciało i resztki duszy. Wtedy czuję się podle. Opadam sił i nie potrafię się podnieść. Nie sądziłam, ze będzie aż tak ciężko. Wczoraj był jednak dobry dzień, bo nauczyłam się panować nad tymi demonicznymi emocjami. Sukcesem jest to, że powstrzymałam się od totalnego rozklejenia.
Gdy jednak to następuje, nic ani nikt nie potrafi zebrać mnie do kupy i skleić...

8 komentarzy:

  1. Piszesz niezwykle ciekawym językiem. Głowa do góry, życie jest piekne, trzeba tylko odpowiednio je wykorzystac! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje ;) ależ wyczerpałaś temat u mnie, bardzo to miłe :) hmm no to dobrze, bo już się bałam, ze naprawde az tak postrzegasz swiat ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem każdy ma złe dni. Ja często narzekam na jedzenie - którego w sumie nigdy nie jadłam.
    Po prostu trzeba się trzymać i wierzyć w siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. głowa do góry będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ulubiony argumenty mojej mamy, gdy coś się dzieje: "to z głodu" i "bo za dużo zjadłaś". Argumenty równie dobre na zły dzień, PMS czy złamaną rękę.
    Też czuję uciski w klatce piersiowej, gdy się denerwuję lub stresuje.
    Będzie dobrze ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmm.. bardzo mi się podoba twój blog :) Piszesz zupełnie inaczej niż dziewczyny, na których notki natykam się co chwila ;D
    Ja również mam uciski w klatce piersiowej, ale o wiele częściej towarzyszą mi zawroty głowy, wg. mojej mam to dlatego, że niewiele jem. Ale jej nigdy nie dogodzisz ;) Trzymaj się tam, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. spoko nie przejmuj się uściskiem w klatce piersiowej też tak mam bo się akurat odchudzam ;) ... ty masz zapewne od czegoś innego ;) luzik nie myśl i imprezuj słonko hehe ;D ... pozdrowionka od drapierznej_zd , ( ze specjalnym błędem ... hahahah ;DD )

    OdpowiedzUsuń