wtorek, 17 lipca 2012

;)

Nastał nowy dzień. Nie, " nowy szczęśliwy" dzień, tylko nowy. Najzupełniej w świecie nie spodziewam się niczego. Ostatnio sporo myślę. To jedyna oznaka mojej głupoty w obecnej sytuacji. Gdyby to wszystko było proste do rozwiązania, niczym krzyżówka sudoku nie miałabym żadnych zmartwień. I żadnego niepotrzebnie trwonionego czasu na rozmyślania nad tym co było i nad tym co mogłoby być, jakbym chciała wszystko uratować.
Zawsze tkwiła we mnie dziwna potrzeba zbawienia świata, wszystkich zagubionych i grzeszników. Nie wynika to jednak z poglądów religijnych czy dobrego wychowania. Już tak jestem i są momenty gdy chciałabym być kimś zupełnie innym. Tylko nie wiem czy kiedyś to nastąpi...

1 komentarz:

  1. Tak... Ja też czasem mam ochotę zbawić ludzkość. Nie wiem czemu...

    OdpowiedzUsuń