sobota, 7 kwietnia 2012

Pomysł na pisankę

Właśnie wymknęłam się na chwilę, robiąc sobie małą przerwę od siedzenia przy stole…

Wiem, że Potworki nawet nie zauważą mojej obecności, ponieważ jeszcze konsumują pozostałości kolacji, a ja nie chciałam im przeszkadzać. Oznajmiłam tylko Matyldzie, że mam pilną potrzebę pójścia do toalety i tak po prostu znikłam…

Święta Wielkanocne spędzamy jak zawsze w bardzo paranoicznym gronie. Uwielbiamy swoje towarzystwo i nie możemy bez siebie żyć. Już przywykłam do tych Potworkowych napadów złości, fochów, głupawych pomysłów i nieobliczalnych czynów, które towarzyszą im każdego dnia… Ten mały świat bez nich, byłby wyzbyty cząstki miłości, którą ich darzę…

Jednak jak na rodzinę przystało, w dniu poprzedzającym Wielkanoc potrafimy się zjednoczyć i być prawie szczęśliwą „rodziną”, którą nie łączą ani geny, ani wymiana śliny.

Nawet namówiłam ich na wspólne malowanie i obklejanie pisanek bibułą. Mamy głowy pełne pomysłów. Niepowtarzalne wzory, kolory, typowe dla plastyków udziwnienia. Wszystko to miało sprawić, że nasz wielkanocny koszyk będzie prawdziwą awangardą.  



Efekt końcowy powalił nas na kolana, a to tylko dlatego, że szukaliśmy inspiracji na odpowiednich stronach Internetowych z hasłem „zrób to sam”. Kurs dla mało rozwiniętych i bardzo uzdolnionym pod względem manualnym był zbawieniem…



A ja tymczasem udam się do Potworków…

2 komentarze: