czwartek, 29 marca 2012

Żyj chwilą

Znów dopadło mnie zmęczenie…

Jestem po drugiej, dość mocnej kawie i nadal ledwo trzymam się na nogach… Nawet, muszę się przyznać bez bicia, że skusiłam się na suche bezcukrowe wafle, które wbrew pozorom nie były takie złe w smaku, jak się spodziewałam. Może to sprawi, że „przytyję”, ale co mi tak! Przecież, taka utrata formy, zdarza się również najlepszych…

Ale dość marudzenia! To przecież może mieć niewyobrażalne skutki w przeszłości, której ostatnio już nie planuję, tak szczegółowo jak kiedyś! Żyję chwilą! Takie podejście do życia jest o wiele lepsze, niż zamartwianie się tym, co ma się wydarzyć…

Matylda, moja najinteligentniejsza przyjaciółka od prawienia mi kazań, wnioskuje iż „dorosłam”. Podobno, mój tok myślenia brnie w całkiem dobrym kierunku i jeszcze dziesięć lat, a zostanę „filozofem”. To w pewien sposób pochwalenie moich niezbyt mądrych wyczynów za życia. W końcu, ludzie się nie zmieniają, więc nie wiem, jak ona mogła mnie powiązać z tak poważną dziedziną nauki jak filozofia. Może kiedyś, przypadkowo, całkiem nieświadomie, naopowiadałam jej głupot, a ona teraz wnioskuje, że zna mnie lepiej niż ja samą siebie. Ale nieważne… Ona i tak „zawsze” ma rację. I to, co powie jest świętością, której nie można podważać…    



Już wiem. Mam całkiem sensowne usprawiedliwienie całej sprawy. Może to wszystko tłumaczy, albo nie tłumaczy niczego, lecz ta kawa, a dokładniej kofeina nakręciła mnie tak bardzo, że nie mogę się powstrzymać od „bezsensownego paplania”. I opowiedziałabym o każdym wycinku z mojego życia, każdym niezwykłym zdarzeniu, które miałoby miejsce w mojej autobiografii. Zdaję sobie sprawę jakie to szaleństwo, ale czy właśnie nie o to chodzi?

2 komentarze:

  1. tajemniczy K.29 marca 2012 22:32

    jak zwykle twoje przygody i przemyślenia czytane wieczorem przynoszą wielką przyjemność:)

    i najlepiej nie dorastaj:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja za to nie lubię pic kawy pod żadną postacią :P

    OdpowiedzUsuń