poniedziałek, 19 marca 2012

Poniedziałek, katar i ON

Mój dzień zaczął się wyjątkowo późno.

Proszę się nie dziwić…

Miałam wczoraj ciężką niedzielę, która charakteryzowała się w wyczekiwaniu na nadchodzący poniedziałek…

Od niedawna, niespodziewanie, w zaprzeczeniu samej siebie, polubiłam poniedziałki. Nadeszło to tak nagle, że musiałam to przecież zauważyć. Wyczekuję wtedy na NIEGO. Jestem ciekawa co robił, co myślał, co sprawiło, że znowu przychodzi na GG, by porozmawiać ze mną. Czy to już przyzwyczajenie, czy może coś innego. Każdy ma swoje powody, by trwonić swój cenny czas z zupełnie nieznanymi osobami na GG.

Ogromne prawdopodobieństwo, że właśnie te dwie osoby, nigdy nie będą miały ochoty się spotkać, porozmawiać twarzą w twarz. Może nigdy nie spotkają się gdyż ich znajomość ulegnie rozpadowi. Może po prostu tchórzą, lub mają jeszcze miliony innych bardziej wiarygodnych powodów, by nigdy się nie spotkać…



Nie wiem. Po prostu nie wiem. Nie mam ochoty się zastanawiać nad tym jak skonstruowani są ludzie. Jestem przeziębiona, a do tego w promocji otrzymałam uporczywy katar. Wciąż łażę z paczką chusteczek higienicznych i zarażam. Teraz to już naprawdę przypominam potwora. Takiego paskudnego z ohydnym katarem i przekrwionymi oczami. I nawet kolejna porcja witaminy C mi nie pomaga. Wszystko na nic. Muszę wygrzać się w łóżku i zregenerować siły, by najbliższy weekend był udany.

Tylko tyle, albo aż tyle!

5 komentarzy: