sobota, 4 lutego 2012

Potworkowa przyjaźń

Jak dobrze było ujrzeć świat w kolorowych barwach mimo, że na zewnątrz tak ponuro…

Nawet nie wiem, gdzie podziały się te wszystkie chwile wczorajszego wieczoru filmowego z Potworkami. Może uciekły gdzieś w kąt i są po między puszkami po coli, popcornem, a wszystkimi myślami, które ostatnio gnębiły moją głowę...

Tak więc, „imprezka” skończyła się jakoś w chwili, kiedy wszyscy zasnęliśmy na kanapie. Pewnie film nas tak totalnie przymulił, zanudził i padliśmy jak muchy… I ja się nie dziwię, że dziś boli mnie kark od tego spania. No, w takich warunkach to można się nieźle odgnieść. Szczególnie, jak siedzi się obok Matyldy. Jak ona zaśnie, to rozwala się na wszystkie strony. I nie ma siły, trzeba ustąpić…  

Pozornie wszystko wygląda cudownie. Nawet mieszkanie wygląda na całkiem czyste, posprzątana i bez zarzutów. Udał mi się to dzięki Zuzie, która garnęła się do posprzątania całego chlewu, z naszej wczorajszej party. Nie było tego wiele, z racji tego, że miałam na składzie zbyt wiele jedzenia i picia. Sama nie jem zbyt wiele, a nie lubię by coś się marnowało. I z resztą, większe zapasy jedzenia to większe prawdopodobieństwo, że z nudów mogłabym je zjadać, czego wolę uniknąć…



Teraz zmagam się z tym, że spędzam samotny wieczór,  nudząc się bezlitośnie wśród czterech ścian. Jakoś tak, brakuje mi Potworków, tego że tak okropnie mnie męczą, czasem powiedzą coś nieodpowiedniego do danej sytuacji i nie znają umiaru w jedzeniu popcornu i piciu coli… I to co że, czasem mam ich dość, to tak naprawdę nie mogę bez nich żyć. Bo to się nazywa Potworkowa przyjaźń. Niby na siebie narzekamy, nie możemy na siebie patrzeć, a jednak jak przyjdzie co do czego i trzeba zorganizować imprezę, to wiemy gdzie siebie szukać. I nawet gdy śpię i oni budzą o 3 nad ranem, to jestem miła, gdyż odbieram.

Mogłabym wymieniać tak w nieskończoność, jaką to dobrocią ich darzę i jak bardzo nie możemy bez siebie żyć. I może wszystko jest tylko na pokaz i nawet udajemy „normalną” rodzinkę, ale kto nam niby ma uwierzyć? Jacyś obcy przechodnie, którzy nie zaznali kultury związanej ze sztuką… Nie! To, nie dla nas…

To się nie dzieje naprawdę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz