piątek, 24 lutego 2012

Sztuka górą

Co to był za dzień!

Wstałam z mega uśmiechem i przeczuciem, że nic złego mnie nie spotka...

I znów wszystko wydawało się dobrą częścią, kończącego się właśnie tygodnia.

Po woli upijałam gorącą herbatę z filiżanki, gdy zadzwoniło Oskar i wiedziałam, że już tylko 2 godziny dzielą mnie od mojej wizyty na wystawie w galerii sztuki…

Taka okazja może się szybko nie powtórzyć. Ubrałam się w najlepsze ciuchy, jakie mogłam znaleźć w ostaniem czasie w butikach. Bardzo luźny bawełniany top w jasnym pistacjowym odcieniu, a do tego jaskrawo różowa marynarka. Mocno intensywna kolorystyka, pozwala wybić się z szarego tłumu, co jest ogromnym plusem. Mimo tak odważnego zestawu, wyglądam bardzo kobieco, a zarazem elegancko i czułam się niezwykle modnie. Założyłam również legginsy w kwieciste wzory i czarne buty na koturnach. Całość uzupełniły dodatki, czyli moja mała kokardka podpinająca mega długą grzywę, oraz małe kolczyki kuleczki, pozłacane po wierzchu.  

Makijaż i fryzura, to sprawy drugorzędne, więc im poświęcam najmniej czasu, a jednak nadal nie przypominam czarownicy niedbającej o siebie…



Dla pewności, tysiąc razy przejrzałam się w lustrze, czy dobrze wyglądam.  Nie miałam wątpliwości, wyglądałam cudownie. Nieziemsko, jak nigdy dotąd!  

Było naprawdę miło zażyć trochę kultury w towarzystwie dobrego przyjaciela – Oskara. Później wyskoczyliśmy na miasto, do naszej ulubionej kawiarenki, na szarlotkę i gorącą czekoladę. Wszystko w przemiłej atmosferze i bez wątpienia powtórzyłabym to jeszcze nie jeden raz…

1 komentarz:

  1. imponujący tekst. wiele szczegolow.pieknie dobrano slowa. podoba mi sie:)

    OdpowiedzUsuń