poniedziałek, 23 stycznia 2012

To wciąga

Wczorajsza rozmowa z NIM na GG była miłą chwilą, która powinna trwać dłużej niż trwała…

Powinna nigdy się nie kończyć na etapie, kiedy już mam wrażenie, że się „polubiliśmy…  Nie wiem dlaczego, to wszystko tak fascynuje, tak wciąga. Tak, że z każdym końcem rozmowy, żałuję, że to nie jest dopiero początek. I odchodzę z takim dziwnym uczuciem, że jeszcze wiele rozmów przed nami…



Właśnie teraz, doszłam do wniosku, że moje życie rozgranicza się na dwie płaszczyzny… 

Jedną: brutalną codzienność zwykłej malarki, poszukiwaczki wrażeń, optymistki, która nie do końca wie, czego chce w danej chwili…

Druga płaszczyzna: to ta, gdy wciągałam się w wirtualną rzeczywistość. To dziwny, dawniej obcy dla mnie świat… Przyciągający… Barwny niczym papuga… Kreujący siebie poprzez słowa… To okrutnie zabija cenny czas, który normalnie poświęciłabym na bardziej wartościowe zajęcia. A jednak. Wciągałam się…

Mogłabym jeszcze tak rozmyślać bez końca, ale obawiam się, że to „myślenie” kiedyś mi zaszkodzi…

2 komentarze:

  1. Sama bym tego lepiej nie napisała.

    WhiteQueenLila

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ;) dobrze rozpisane dwie płaszczyzny życia ;) realna i wirtualna inteligętnie. ;) fajny blog. nawet nie myśl o tym żeby go przestać pisać :P

    OdpowiedzUsuń