piątek, 13 stycznia 2012

Piątek 13-go

Mamy piątek 13-ego.

Jeden z tych pechowych dni dla wszystkich przewrażliwionych na punkcie przesądów… Każdy świr w taki dzień jak dziś, zostaje w domu, izoluje się od świata zewnętrznego i wypatruje znaków, by uniknąć pecha. Szaleństwo!

Mnie też to dopadło…  Zupełnie niekontrolowany niepokój, który towarzyszył mi już od chwili, gdy obudziłam się o 3 w nocy. W sumie, nawet nie wiem dlaczego…

Zostałam w domu…

Poranek nie różnił się niczym od pozostałych leniwych poranków, które były moją codziennością. Wszystko wyglądało tak samo znajomo, w powietrzu unosił się zapach palonej świeczki. Zupełnie normalnie…. Siedziałam na fotelu z uczuciem lekkiego poddenerwowana i czekałam tylko aż zaraz coś się wydarzy i zakłuci tą monotonność... Nic z tego! Nie wydarzyło się zupełnie nic.



Tak, wiem jak to wszystko wygląda. Taka obawa, że wydarzy się coś czego nie będę mogła kontrolować. Coś jak przeznaczenie, które  zakłada ,że los człowieka już jest już z góry określony.

Popołudnie też nie należało do wyjątkowo niezwykłych. Owiane dziwnym uczuciem samotności, którego nigdy nie doświadczałam… Aby pozbyć się tej emocji i nie czuć się samotnie, jadłam obiad przed telewizorem. Zawsze to jakieś poczucie, że jestem wśród ludzi…

Tak, cały dzień i ten wieczór nie nadzwyczajnie pechowe. Raczej nijakie, pozbawione kolorów. I po co tak schizować w piątki 13-go?

To było zupełnie niepotrzebne…

4 komentarze:

  1. No prawda bezsens;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to normalny dzien jak kazdy inny ,to tylko wyobraznia czlowieka tak powoduje

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie przejmowałam się tego dnia, nie był dla mnie szczególny... no poza tym, że był to ostatni dzień szkoły przed feriami.

    OdpowiedzUsuń