niedziela, 6 listopada 2011

O niczym

Nie spałam dobrze.

A właściwie, to chyba wcale nie mogłam zasnąć. Czy mi się wydaje, czy całą noc spędziłam miedzy stertą ciuchów, które ostatnio kupiłam na wyprzedaży? Nie, nic mi się nie wydaje. Tak właśnie było… Jednak jak sobie to przypomnę, to chyba zasnęłam . Choć na chwilkę…

Wstałam po 10 i mimo nieprzespanej nocy, czułam się niezwykle cudownie. Zarzucałam na siebie modny tej jesieni płaszcz i wyszłam na miasto. Byłam niczym niezwykła dziewczyna z wielkich miast mody. Wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony. To sprawiało, że stawiały się one wielkim kudłem, trudnym do rozczesania. Ahh... Normalnie, jak na planie amerykańskiego teledysku… 

Zadzwoniłam po Zuzę i po 11 byłyśmy już w kawiarni. Czułam się dobrze. Plotkowałyśmy. Cieszyłyśmy się tym, że mamy czas dla siebie. W spokoju starałyśmy się nadrobić chwile, gdy wcale nie postrzegałyśmy się za tak nierozłączne przyjaciółki...

Znów obsłużył nas ten młody kelner, pytając czy to co zwykle… Taak. Trudno nas nie zapamiętać. Jesteśmy tam stałymi bywalcami. Cała nasza czwórka, jest napędem finansowym dla tej kawiarni… Ale, co tam. Za taką czekoladę zrobiłoby się prawie wszystko! Choć Zuza, w tajemnicy powiedziała, że za takiego kelnera też by zrobiła wszystko. Wariatka!

Nie ustaliłyśmy niczego istotnego… I dobrze… Takie rozmowy o niczym, cieszą mnie najbardziej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz