sobota, 19 listopada 2011

Czekoladowe serce

Wybiła 8 rano.

Od początku przewidywałam, że dzień nie będzie należał  do najszczęśliwszych. Szaro, buro, byle jako…

Kompletnie nieprzytomna układałam włosy przed lustrem… Codzienność - pomyślałam. Jednak nic nie zapowiadało tego dzikiego zwierzyńca u mnie w domu. Mam na myśli moje świruski - Zuzę i Matyldę. Wpadły do mnie jakby coś się stało. Jakby zaraz miał nadejść koniec świata, albo coś takiego. Śmiały się, zataczały z boku na bok, machały rękami. I wiedziałam to nie wróży to niczego dobrego.

Czułam się osaczona ze strony dwóch poważnie walniętych dziewczyn, które próbowały przerobić mnie na kogoś, kim według nich powinnam być.

Niestety, dałam się namówić na ich szaleństwa. Choć zdawałam sobie sprawę jak to się wszystko może skończyć. W myślach kalkulowałam to tysiąc razy, ale jakoś tak nie wypadało odmówić.

Czy one uważają mnie za czekoladową ćpunkę? Tak! Niestety, przyznały mi to w bardzo drastyczny sposób. Ale ja wcale nie chcę zarwać z tym nałogiem! Nie potrafię. Czuję się tak, jakby ktoś chciał pozbawić mnie części tego kim jestem. Wyrwać moje czekoladowe serce i tak po prostu je zjeść. O nie! Nie mogą tego zrobić, ale były zdolne do wszystkiego…

Teraz już jestem po tym całym dramacie. I co prawda, ledwo żyję, bo to nie koniec ich cudownej terapii… Nie wykonały w pełni swojej misji uleczania mnie z czekoladowej mani, obsesji która pogarsza się z każdym dniem mojego życia.

Kryć się kto może! One jutro po mnie wrócą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz