czwartek, 3 listopada 2011

Bez komentarza

Matyldo! Czy ty zawsze musisz być taką świruską?

To był wyjątkowo szalony dzień ! Spędziłam go w towarzystwie Matyldy. Spodziewałam się naprawdę wszystkiego!

Ja i moja wspaniała przyjaciółka, byłyśmy w mojej ukochanej kawiarence na mieście. Dobrze, że udało mi się ją namówić na spędzenie dłuższej chwili, w tak miłym miejscu. Zawsze tam poprawia mi się nastrój… To znacznie lepsze niż jakakolwiek kuracja na smutki, w postaci wizyty u psychologów.  

Dlaczego ja tam taż rzadko bywam? To wszystko przez ten nadmiarów obowiązków! Ehhh...  A to przecież wspaniałe miejsce, które uwielbiam, ze względu na ten klimat. Można tam spokojnie porozmawiać, odprężyć się i zapomnieć o tym nudnym, szarym świecie…

Kawiarnia tego dnia, była bardzo zatłoczonym miejscem. Czułam się niczym na targu, wśród dzikiego tłumu , które w każdej chwili może mnie pożreć . - Spokojnie, tylko spokojnie! - myślałam sobie, gdy do naszego stolika podszedł kelner, który wyglądał na jakieś dwadzieścia lat. Zamówiłyśmy to co trzeba i śmiałyśmy się najgłośniej na całej sali. Matylda to kompletny świr, który nie może się nigdy opanować. Nawet straciłam poczucie mijającego czasu, gdy zastał nas mrok na zewnątrz.

Niestety, nasz plan związany z zakupowym szaleństwem nie wypalił. Ale nie ważne!

Siedziałyśmy i zachwycałyśmy się wyjątkową gorącą czekoladą i wspaniałymi mufinkami. Pychota! Ja przy niej przytyję! Gdyby nie to, że ten kelner był tak młody, bez wstydu zamówiłybyśmy więcej mufinek i ciasteczek…

Ale i tak było cudownie!

2 komentarze: